Prezenty

Dlaczego piszę o prezentach, skoro tematem przewodnim jest edukacja finansowa? Bo wg mnie prezenty, to temat nieodłączny pieniądzom, szczególnie, gdy one też coraz częściej stają się samym prezentem.

Jak świat światem, to temat prezentów jest zawsze kontrowersyjny i dyskusyjny dla obu stron: obdarowywanego
i obdarowującego. Obdarowywany czasami na siłę, zmusza się do wdzięczności, choć prezent może wzbudzać jego sprzeciw, zwłaszcza gdy otrzymuje prezent sporej wartości pieniężnej, a sam jest osobą skromną. Zakładam, że większość osób szukających prezentu kieruje się w tym przedsięwzięciu chęciami spełnienia marzenia danego np. jubilata czy solenizanta, ale czy o to w tym chodzi?

Prawdziwe wyzwanie pojawia się wtedy, gdy szuka się dla dziecka, które „wszystko już ma”, więc można wpaść w pułapkę urzeczywistniania pozornych marzeń. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy dochodzą chęci nadania „tym” prezentem odpowiedniego wyrazu czy wydźwięku, to już wówczas wychodzi prawdziwe szaleństwo prezentowe, co oczywiście sprowadza się na płaszczyznę uspokojenia własnego sumienia, że super prezentem, można się wkupić lub wykupić za brak obecności. Smutne. Na pewno doświadczasz wielu takich sytuacji, bez względu na to, czy jesteś rodzicem obdarowywanego dziecka, czy po prostu poszukiwaczem prezentu, bo okazji w ciągu roku, nie brakuje: urodziny, święta, dzień dziecka, zakończenie roku szkolnego, odwiedziny, itp.

Jaką przyjąć do tego filozofię, by nie psuć dziecka? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Dużo zależy też od tego w jaki sposób wręczymy sam prezent, z jakim uzasadnieniem.

Obserwuję, że z jednej strony są rodzice (często też dziadkowie), którzy mają głęboko zakorzeniony zwyczaj tradycyjnego czyt. okazałego podejścia do prezentów. Czyli kiedy przychodzi, co do czego, zazwyczaj dają najwięcej, ile można na dany moment, bo tak „trzeba” czy „wypada”. Dla mnie, to jest dziwne bardzo, bo kiedy o tym się rozmawia z pojedynczymi rodzicami, to raczej niezbyt przychylnie są nastawieni do pokaźnego obdarowywania rzeczami materialnymi swoich pociech. Bardzo często słyszę, że zwyczajnie nie mają miejsca na przechowywanie wystawnych prezentów lub boją się, że poprzeczka tak szybko urośnie, iż pojawiają się obawy, co spełni oczekiwania w dniu 18-tych urodzin?

Spotykam też rodziców (sama się do tej grupy zaliczam), którzy mówią wyraźnie całemu otoczeniu, że nie chcą zasypywania rzeczami materialnymi swoich pociech. I tutaj jest naprawdę batalia z całym światem. Bo niby z jednej strony jest zrozumienie i poklask dla takiego podejścia, ale z drugiej to jak to bez prezentu?

Miejmy świadomość, że mechaniczne zabawki, gry komputerowe, różnego rodzaju potworki, które przeznaczamy na prezenty, zmieniają dziecięce marzenia w płytkie potrzeby ich posiadania (a tutaj dodatkowo reklama nakręca na uzbieranie całej kolekcji). To rozwija konsumpcję, a nawet odważę się powiedzieć dosadnie: to dewastacja doświadczania realnego świata i ogólne hamowanie rozwoju dziecka. Dopiero takie słowa potrafią ocucić w zapędach prezentowych.

Już widzę te komentarze od Was, że skoro tak się tutaj uzewnętrzniam ze swoim negatywnym podejściem do rzeczy prezentowych, to jak ja rozstrzygam sprawę w tej kwestii z moimi dziećmi?

Odpowiem na to pytanie, odwołując się do corocznego prezentu urodzinowego starszej córki, jako przykład mojego wspólnego z mężem postępowania w tym zakresie.

Naszym – w sensie rodziców – prezentem jest co roku organizacja imprezy urodzinowej. Koniec kropka. Dziecko wie, że to spory wysiłek dla nas, nie tylko ze względów na wydatki finansowe typu poczęstunek, dekoracja, bo sama uczestniczy w zakupach na tą okoliczność. Ale wie też, że to my musimy zadbać o wszystkich  małych gości, by mile spędzili czas na zabawie, bo wtedy wszyscy obdarujemy się dobrymi emocjami, które wzmacniają naszą relację. Nie korzystamy w tym zakresie z usług wykwalifikowanych animatorów, lecz sami wymyślamy i przeprowadzamy różnego rodzaju gry i zabawy. A to kosztuje 100% energii, lecz w zamian dostajemy co najmniej 1000% zadowolenia.

Mam nadzieję, że ta lektura przyczyni się do tego, że podczas kolejnego poszukiwania „prezentu marzeń” dasz po prostu siebie ☺ swój czas, swoją uwagę, bo to najcudowniejszy prezent.

Jeśli zaś w ferworze poszukiwań “idealnego” pomysłu na prezent, zaczniesz rwać sobie włosy z głowy, to może zechcesz rozważyć voucher.

Ja proponuję na moje kursy online.

Kiedy szukasz oryginalnego pomysłu na prezent – wybierz taki, który nie będzie się kurzył na półce.
Niezależnie od okazji: urodziny, imieniny, dzień…, proponuję prezent, który pozostaje w pamięci na zawsze.
Voucher na kurs online o wartości: 29,90 zł, możesz przekazać obdarowywanej osobie.

 
Prezent w minutę – bez wychodzenia w domu.
Voucher ważny 12 miesięcy.
Na etapie składania zamówienia, oznacz, że kupujesz na prezent i otrzymasz na maila.

 

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *