Jakie aktywności w obszarze edukacji finansowej podejmujemy z naszymi dzieci?
Nasze córki (w momencie pisania tego artykułu) mają 2 i prawie 7 lat. Zacznę od młodszej, która zaczyna mówić i pochwalę się ☺ pięknie już liczy do 5 ☺.
Na poziomie 2-3 lat dziecko (wg psychologów) jest w stanie ogarnąć, że pieniądze są potrzebne do zrobienia zakupów i pochodzą z pracy. Nie ma potrzeby, by uświadamiać je więcej. Więc:
bawimy się w sklep,
bawimy monetami wyszukując je spośród innych rzeczy typu guziki – w ten sposób zauważa je i rozróżnia
budujemy wieże z monet – to dobre ćwiczenie małej motoryki (dla sprawnych rączek i dłoni).
inną zabawą jest przekładanie monet z jednego pudełka do kubełka – korzyścią podczas tej zabawy jest doskonalenie chwytania palcami, ale też oswojenie z monetami.
wspólnie przeglądamy marketowe gazetki reklamowe, by dokonać wyboru np. co na obiad?
idąc po schodach liczymy stopnie
Oprócz tego widzę, że młodsza córa wie, że są specjalne karty, które służą do płacenia. I już.
Dla dzieci w tym wieku pieniądze to zupełna abstrakcja. Więc czekam, aż córka dojrzeje.
A teraz bawię się z nią, dbam o kontakt, by jak będzie starsza, nadal chętnie przyjmowała ode mnie wiedzę.
Z naszą 6-latką dzieje się już więcej w zakresie domowej edukacji finansowej. Oto co mogę wylistować:
Zbieramy #100Monet – starsza córka zaangażowała się w zbieranie monet. Jej zadaniem jest codzienne sprawdzanie, czy w portfelach męża i moim są monety, które aktualnie zbieramy. W ramach tego działania nasza pociecha liczy, spisuje i raportuje nam stany.
Kieszonkowe – od ukończenia szóstego roku życia, dajemy córce co tydzień kieszonkowe w wys. 6 zł (tyle ile ma lat), z możliwością otrzymania premii w wys. 2 zł jeśli stan jej oszczędności ulegnie wzrostowi w przeciągu danego tygodnia – taka dodatkowa motywacja, by oprzeć się pokusom.
Nie ukrywam, że miałam opory przed dawaniem dziecku pieniędzy, więc najpierw próbowałam naklejki-słoneczka, by mogła wymieniać je na nagrody. Ale potem tymi nagrodami zaczęły być pieniądze. Więc uznałam, że dorosłyśmy w tej materii obie. Dziś widzę, że kieszonkowe uczy moje dziecko oszczędzania, odpowiedzialności i buduje jasny związek między pracą
i nagrodą. Uważam, że w dobie konsumpcjonizmu, to pomaga poskromić postawę roszczeniową u dzieci.
Lista zakupów – przygotowujemy razem na sobotę, by była gotowa przed wybraniem się na zakupy z tatą. Niemal co tydzień nasza sześciolatka uczestniczy w dużych zakupach domowych, bo zdajemy sobie sprawę, że dzięki temu może zaobserwować, jak dorośli dokonują decyzji o zakupie nawet tych podstawowych dóbr. Podczas tych wypadów po zakupy, dziecko uczy się planowania i realizacji zamierzonych celów, i co równie ważnie, łatwemu nie uleganiu presji różnego rodzaju promocji.
Monopoly – gramy najczęściej w jesienne i zimowe popołudnia. Wielu grało i gra, odgrywając w ten sposób zminiaturyzowany obraz sytuacji możliwych w realnym świecie. Mamy wiele wersji tej kultowej gry: od tych dedykowanych dla 4+, po wersję klasyczną dla dorosłych. Ponieważ ta gra ciągle się rozwija i na rynku, co rusz pojawiają się coraz to bardziej unowocześniane jej edycje (np. dodane płatności elektroniczne), to na naszej liście propozycji prezentowych jest zawsze w pierwszej trójce.
Częste rozmowy o pieniądzach – zawsze gdy pojawi się pytanie z tej dziedziny ☺ albo wymusi sytuacja. Mam świadomość, że pieniądze są ciągle abstrakcją nawet dla prawie 7-latki. W tym wieku dzieci mało wiedzą o ich pochodzeniu, dlatego zakup zabawki – systematycznie w ich opinii – nie stanowi dla rodzica żadnego problemu. Inaczej jest, gdy dziecko wie, że zdobycie pieniędzy wiąże się z wysiłkiem. Wówczas pieniądz nabiera wagi,
a dziecko staje się bardziej rozważne w wydatkach. Trzeba rozmawiać.