Budżet domowy to fundament

Uf! Wyrobiłam się – jeszcze luty 🙂 i drugi artykuł na blogu www.akaom.pl. Niektórzy uczestnicy moich warsztatów zdążyli się już zorientować, że mam lekkiego hopla na punkcie prowadzenia budżetu domowego, bo niemal na każdym spotkaniu nawiązuję do tej kwestii, a nawet ostatnio z tego samego powodu nazwano mnie „skneruską”, nawiązując do słynnego Sknerusa MacKwacza – nie wstydzę się tego określenia, pomimo jego dość prześmiewczego wydźwięku. Dlaczego? Bo dla mnie budżetowanie to fundament, a jakie korzyści płyną z budżetowania i ile to ma wspólnego z edukacją finansową dzieci i młodzieży – przeczytaj 🙂 zapraszam do lektury: „Budżet domowy to fundament”.

Rozmowy o finansach, w tym o wydawaniu, tworzeniu oszczędności, które toczymy z naszymi dziećmi, mogą wydawać się zbędne, gdy dzieci mają kilka lat, ale osobiście jestem przekonana, że w ten sposób kładzie się fundamenty. Nie wiemy, co na nich zbudują nasze pociechy, kiedy same będą prowadzić swoje budżety domowe, bo to zależy od tego, jakie będą ich możliwości finansowe: czy będą się zmagać z poszukiwaniem dobrego ulokowania swoich pieniędzy (nadwyżek budżetowych) czy łataniem dziury budżetowej (niedobór). Czas pokaże.

Z pewnością moi rodzice wychowywali mnie i moją siostrę w zupełnie innym świecie finansów, niż ten, z którym dzisiaj my-rodzice mamy do czynienia, jeśli chodzi o poligon doświadczalny dla naszych dzieci. Z jakiego powodu? Nigdy tak wiele nie było dostępne w tak łatwy sposób i za tak nieduże pieniądze. Myślę tutaj głównie o ubraniach, niskowartościowej żywności czy pożyczkach dostępnych „od ręki” (on-line) lub niczym pizza – z dostawą do domu.

[A tak przy okazji, jeśli chcesz wiedzieć, jak Twoje dziecko postrzega dzisiejszy świat finansów, to polecam udział w około 15-20 min szkoleniu on-line „Świat finansów oczami dziecka”, które możesz wykorzystać przygotowując się do pierwszych rozmów ze swoim dzieckiem o pieniądzach – ale, ale 🙂 gdy zostawisz komentarz pod tym artykułem lub na profilu FB – Akaom.pl, to z przyjemnością otrzymasz ode mnie 50% kod zniżkowy, uprawniający do zakupu dostępu w wysokości 14,95 zł. Jeśli jesteś zachęcony, to działaj 🙂 bo częste rozmowy z dzieckiem na temat pieniędzy, to najlepsza z Twoich inwestycji 🙂 link do szkolenia: https://szkolenia.akaom.pl/product/swiat-finansow-oczami-dziecka/].

Pewnie większość z nas pamięta kryzys ekonomiczny z 2008 roku, kiedy wielu osobom wszystko się poplątało 🙁 i wydało, i pożyczyło więcej niż powinno. Chrońmy nasze dzieci przed takimi zapędami i uczmy je, jak się im opierać. Rozmawiajmy otwarcie o budżecie domowym. Bo to, powtarzam i będę powtarzać jak mantrę, fundament.
Pamiętam, jak moi rodzice dawali nam, swoim dzieciom, wspaniałe lekcje budżetowania – za co jestem im ogromnie wdzięczna – choć pewnie robili to nieświadomie, po prostu nie kryjąc przed nami informacji, jakimi pieniędzmi operowała wówczas nasza 4-osobowa rodzina. Ile mamy pieniędzy? Na co je wydajemy? Na co odkładamy? Ale to nie były tylko same rozmowy o pieniądzach. My to widziałyśmy. Tata przynosił zarobione pieniądze (gotówkę) do domu i kładł na stole w kuchni. Mama dzieliła je na poszczególne koperty: dom i opłaty, jedzenie, ubrania, szkoła, lekarstwa, itd. Teraz jest bankowość internetowa. Pieniądze są niewidzialne dla dzieci. Dzięki bankowości internetowej łatwo jest kliknąć kilka razy i wiele spraw opłacić, ale dzieci tego nie widzą.

Przyznaję, że wszystko opłacam przez konto internetowe, bo to jest szybkie, wygodne i zostawia zapis. Ale płacąc w ten sposób zabiera się możliwość wyrażenia tego działania w sposób, który dzieci rozumieją. Nawet jeśli, tak jak ja, korzystasz z bankowości on-line, polecam usiąść z dzieckiem i rozpisać budżet domowy, czyli wszystkie dochody i wydatki Waszej rodziny. Jeśli dziecko jest zbyt małe, nie musisz opisywać ich konkretnymi kwotami, ale jeśli łapie już matematykę i pyta o wysokość, to rozmawiajcie o budżecie zgodnie z realiami. To są fundamenty, więc muszą być prawdziwe, bo dzięki temu będą mocne. Może również Ty, dzięki takiemu ćwiczeniu odkryjesz wiele cennych informacji dla siebie, dla Waszej rodziny, gdy po podsumowaniu wydatków i zestawieniu ich z dochodami (planowanymi przychodami), odkryjesz prawdę, w jakim położeniu jest Wasza sytuacja finansowa albo w jakim mogłaby być. W tym celu wystarczy, że wykorzystacie zwykłą kartę papieru (dla zaawansowanych polecam arkusz kalkulacyjny), dzieląc ją na dwie kolumny, w pierwszej wypiszcie dochody/przychody, czyli skąd macie pieniądze lub zamierzacie je mieć. A w drugiej-wydatki. Kolejno warto wydatki posegregować w grupy (kategorie) i zliczyć.
W naszym budżecie domowym wydatki dzielimy na:

1. Dom (opłaty, podatki od nieruchomości, ubezpieczenie).

2. Transport (paliwo, naprawa, ubezpieczenie).

3. Jedzenie.

4. Telekomunikacja (telefon, internet).

5. Ochrona zdrowotna (prywatne wizyty lekarskie, leki, w tym dodatkowe ubezpieczenie).

6. Ubrania.

7. Dzieci (zajęcia dodatkowe, przedszkole, rada rodziców).

8. Higiena (środki czystości, fryzjer, kosmetyczka).

9. Rozrywka (basen, kino i inne bilety wstępu).

10. Inne wydatki (prezenty świąteczne, urodzinowe, dobroczynność, edukacja/szkolenia).

11. Budowanie oszczędności.

12. Cel-wakacje (ferie zimowe, urlop letni).

Zaś przychody to:

1. Wynagrodzenie (prowadząc działalność gospodarczą, wypłacam sobie comiesięczną pensję w wysokości, która odpowiada mojemu minimalnemu dochodowi miesięcznemu za 2019 r. – taki przyjęłam sposób, gdy zakładając własną firmę, skończyło mi się „eldorado” na stałą wysokość pensji i oto znalazłam taką metodę, by radzić sobie z nieregularnością dochodów).

2. Wynagrodzenie małżonka.

3. Odsetki od oszczędności oraz zyski (straty) kapitałowe od transakcji na giełdzie.

4. Sprzedaż na portalach internetowych.

5. Inne.

Rozmawiając z dzieckiem i pokazując mu skrupulatne prowadzenie budżetu domowego (używamy prostego arkusza kalkulacyjnego, ale gotowe też są specjalne aplikacje, które to ułatwiają), uczę dyscypliny finansowej, szczególnie poprzez wyrabianie nawyku planowania wydatków (lista zakupów to niemal świętość) i zbierania paragonów, a także wpisywania każdej kwoty do odpowiedniej pozycji wydatków. To, jak obserwuję, przynosi następujące korzyści:

– spokój finansowy naszej rodziny – dzieci, które są często zbywane słowami: „Nie kupimy, bo nie mamy pieniędzy”, mogą nad wyraz zamartwiać się brakiem wytłumaczenia, co to konkretnie znaczy. Dzisiaj nie masz, jutro masz, to kupujesz, bo jednak możesz/chcesz czy tylko zmieniasz zdanie? O co tu chodzi?

– pełna kontrola nad każdą złotówką i dzięki temu mamy pieniądze na wszystko 🙂 no nie od ręki, bo na większe wydatki oszczędzamy – czyli też planujemy;

– bieżąca kontrola nad wydatkami pozwala nam podejmować odpowiednie decyzje, np. czy możemy sobie pozwolić na dodatkowy obóz wakacyjny dla dziecka lub jak musimy zmienić nasze wydatki, by dziecko mogło pojechać albo pozwala nam odpowiedzieć na pytanie: ile kosztuje nasz status życia, a taka wiedza ma kluczowe przełożenie np. pod czas rozmowy kwalifikacyjnej
o pracę przy odpowiedzi na pytanie o wysokość oczekiwań finansowych,

– rozwijanie umiejętności współpracy i twórczego szukania rozwiązań, w tym rozwijanie przedsiębiorczości, a nade wszystko budowanie więzi i zaufania. Bo w końcu to fundament.

Mamy jeszcze za małe dzieci, by mogły czynnie uczestniczyć w naszym wspólnym z mężem comiesięcznym planowaniu budżetu domowego. Poza tym, zgodnie z rzeczywistością, od jakiegoś czasu nie mamy potrzeby robienia comiesięcznych budżetów, bo są one powtarzalne, ale zawsze robimy budżetowanie z perspektywy roku albo gdy odczuwamy taką potrzebę, np. z uwagi na przewidywane mniejsze przychody, by zastosować zmiany w wydatkach lub poszukać innych źródeł pieniędzy, np. poprzez sprzedaż niektórych rzeczy na tradycyjnym pchlim targu lub teraz w okresie zimowym na portalach internetowych. Nie odpuszczamy za to zbierania paragonów i podsumowywania wydatków w cyklach tygodniowych. Nasze dzieci to widzą i nawet starsza córka zaczyna pomagać wpisywać dane z paragonów do arkusza. Oczywiście pod koniec miesiąca zliczamy wszystko i zestawiamy to dodatkowo z saldami kont w banku – wówczas mamy pełny obraz finansowy ubiegłego miesiąca i widzimy przyszłość w zakresie wzrostu/spadku naszych oszczędności. To żmudna praca, ale da się to polubić.

Reasumując, dzieci widzą (ja też w końcu byłam małą dziewczynką), na czym polega prowadzenie gospodarstwa domowego i gospodarowanie pieniędzmi, warto, by od najmłodszych lat znały narzędzie do dobrego gospodarowania, jakim jest budżet.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *